piątek, 6 stycznia 2012

Płyty 2011 roku, które warto posłuchać

weheartit.com

Tak! Już dawno powinienem zrobić zestawienie płyt z 2011 roku, które zwróciły moją szczególną uwagę. Oto 10 płyt ubiegłego roku które najbardziej utkwiły mi w pamięci i do których na pewno będę często wracał.


10. Ada Fijał Ninoczka
Czerwiec 2011. Znana z polskich seriali takich jak Klan, Samo Życie czy Na Wspólnej aktorka Ada Fijał nagrywa płyty. Przez ponad 40 minut Fijał próbuje zmierzyć się z nieznanymi szlagierami z przed II wojny. Kilka historii kobiety - szpiega otoczonych współczesnymi brzmieniami i energią. Ninoczka z pewnością nie powala z nóg, ponieważ można doszukać się sporych minusów (miejscami melodie elektro sprawiają wrażenie "upchanych" tam na siłę), co bardzo psuje całokształt płyty. Mimo to jest płytą miłą dla ucha.


9. Coldplay Mylo Xyloto
Czytamy majlo zajleto. Piąty studyjny album brytyjskiej grupy Coldplay nie zrobił wielkiego wrażenia. Album określany "hybrydą taniej popowej dyskoteki i prze-optymistycznego niby-rocka rodem z taśmy produkcyjnej" musi coś w sobie mieć, że jest jednym z najlepiej sprzedających się albumów ubiegłego roku. Z pewnością nie jest to zasługa wpadającego w ucho duetu z Rihanna (Princess of China), ale dzięki takim utworom jak nowatorskie Hurts Like Heaven które otwiera całą płytę, poprzez singlowe Paradise, do którego Brytyjczycy przekonali swoich fanów zabawnym teledyskiem, po optymistycznym Every Teardrop is a Waterfall, który sprawia że szczena nie chce się zamknąć z przypływu radości.


8. Katarzyna Groniec Pin-Up Princess
Mój tegoroczny prezent pod choinkę! Po Listach Julii, z jak dla mnie kultową Swinią, Kasia Groniec zasługuję na chociaż chwilę uwagi. Jaki jest nowy album? Prosty i rytmiczny. Lekki, chwilami nostalgiczny. Nie brakuje tutaj również pewnego rodzaju zadumy.


7. Avril Lavigne Goodbye Lullaby
Fani dostali tę płytę aż po 4 latach oczekiwań! Album zdecydowanie różni się od swojego poprzednika The Best Damn Thing, który okazał się muzycznym fiaskiem. Słuchając Goodbye Lullaby możemy dostrzec podobieństwo do albumu Let Go. Całość rozpoczyna się od piosenki intra Black Star, która wprowadza w klimat tytułowych kołysanek. Szkoda, że czar szybko pryska przez What the Hell zupełnie nie pasujące do całości płyty. Później jest już tylko lepiej. Na szczególną uwagę zasługuje piosenka Push z gościnnym udziałem byłego gitarzysty piosenkarki Evanem Taubenfeldem, czy Stop Standing There w stylu żeńskich grup z lat 50, czy Not Enough i Remember When... przypominające nam najlepszy chyba album piosenkarki, Under my Skin z 2004 roku.


6. Radiohead The King of Limbs
"Geniusz Radiohead jest daleki od wyczerpania", "To jest głos przyszłości" - tak o The King of Limbs pisali recenzenci. Po pierwszym przesłuchaniu płyty pytałem sam siebie: co to ma być? to jakiś żart?. Płyta nie sprostała moim dotychczasowym wymaganiom. Zabrakło mi w tych 8 utworach horroru, gniewu i egzystencjalnego lęku, które charakteryzowały poprzednie albumy Radiohead. Dopiero po siódmym przesłuchaniu zrozumiałem o co w tym wszystkim chodzi. The King of Limbs to muzyka otwarta na przyszłość, to do dopiero rodząca się natura, którą kiedyś pewnie spotka tragizm, którymi przepełnione były ostatnie albumy Radiohead. 
Piątka z plusem.


5. Czesław Śpiewa Czesław Śpiewa Miłosza
Ci, którzy spodziewali się od Czesława Mozila knajpianych przyśpiewek czy wariactw w rytmie pop będą niemile zaskoczeni. Czesław Mozil na najnowszej płycie pokazuje się z zupełnie innej strony. Przez 30 minut (bo tylko tyle trwa całość albumu) dostaniemy 100 % Czesława, 100 % akustycznych dźwięków i 100 % geniuszu w subtelnych, prostych i pełnych poetyckiej wrażliwości piosenkach.
Wiersze Noblisty to twardy orzech do zgryzienia, z którym Mozil poradził sobie całkiem nieźle.


4. Anna Maria Jopek Lustra
Na każdą płytę Anny Marii Jopek czekam z niecierpliwością. W 2011 roku piosenkarka zrobiła swoim fanom niespodziankę - wydała 3 płyty: Polanna, Haiku i Sobremessa. Polanna to próba nawiązania do tematów z dzieciństwa, poszukiwania istoty polskiej duszy w muzyce. Haiku to inspiracja kulturą japońską i wreszcie - deser Sobremessa, czyli historie z Lizbony. Wszystko do nabycia w dwóch formach: każdą płytę z osobna lub w pojedynczym wydawnictwie Lustra, gdzie muzyce towarzyszyć będzie fotograficzna opowieść w stu kadrach o minionych trzech latach.


3. Hurts Happiness Deluxe (CD+DVD)
Duet z Manchasteru w 2010 roku odniósł spory sukces swoim debiutanckim albumem Happiness. Pod koniec października na półki sklepowe trafiło wznowienie albumu na które składają się dwa krążki. Pierwszy, to podstawowa wersja albumu Happiness wzbogacona o strony 'B' singli, wersje demo i rarytasy niedostępne dotąd w fizycznej sprzedaży. DVD to pamiętny koncert z berlińskiej Cytadeli z sierpnia ubiegłego roku oraz wszystkie oficjalne i nieoficjalne teledyski Hurts.


2. Adele 21
Każdy kto lubi cudowny, kobiecy głos i świetne teksty powinien mieć tę płytę w swojej płytotece! Nazwałbym ten album ideałem, gdyby nie Rolling in the Deep - piosenka otwierająca całość 21. Ta banalnie prosta, popowa piosenka zupełnie nie pasuje do całości płyty. Pewnie gdyby chwilę później głośników nie przepełnił pełen hałaśliwego beatu Rumor Has It wyjąłbym płytę z odtwarzacza i nigdy więcej do niej nie wracał.


1. Florence + the Machine Ceremonials
Florence Welch to z pewnością jedna z najbardziej utalentowanych artystek młodego pokolenia. Jej debiutancki album Lungs powalił każdego na kolana czy tak samo jest z Ceremonials? Tak! I chociaż brakuje tutaj punkowej maniery jaka przedzierała się przez pierwszy album, to znajdziemy tutaj piosenki przepełnione niepokojem, głębokim klimatem, z basami i bębnami w tle, których nie było na Lungs
Dzisiaj trudno o płytę dobrą, spójną, a przede wszystkim taką do której możemy wracać zawsze - niezależnie od nastroju, pory dnia czy roku. 
Takie jest właśnie Ceremonials: dobre, spójne, na każdy nastrój, porę dnia i roku. Dobra robota!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz