piątek, 27 lipca 2012

Ni to koktajl, ni to sok...



Dzisiaj jest wyjątkowo upalnie. Do tego stopnia, że kuchnie omijam szerokim łukiem. Wyskoczyłem tylko rano po arbuza, po czym skroiłem go, wsadziłem do blendera, Raz, dwa, trzy... Gotowe. Jeszcze tylko parę kostek lodu, zdjęcie i wypić duszkiem. Nie wiem jak to nazwać. Ni to koktajl, ni to sok... A może po prostu zmiksowany arbuz? Nie wiem, wracam do książki :)

3 komentarze:

  1. Nie żebym się czepiała, ale czy w Twoim soktajlu (taka nazwa tego cosia wpadła mi do głowy)arbuzowym pływają pestki? No to chyba się czepiam...
    Ale wiesz to byłoby potwierdzenie mojej teorii że nie tylko moje lenistwo zaszło tak daleko że gotowa jestem zjeść arbuza z pewną ilością pestek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Tak! Tak! To są pestki, których nienawidzę "wyciągać" z arbuza. Dlatego machnąłem wszystko jak idzie. No przecież arbuz mi nie urośnie? No chyba, że tak... To AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA........................

      Usuń
  2. Jako leń całe życie jem z pestkami i to nie tylko arbuzy. Jeszcze mi żadne drzewo nie wyrosło. Wprawdzie ostatnio przytyłam... O matko mam w sobie plantację arbuzów :O

    OdpowiedzUsuń