poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Lemon Curd, czyli słodko-kwaśny krem cytrynowy.


Cześć Wszystkim! Wyczytałem w jednej z ostatnio popularnych książek kucharskich*, że nie ma osoby, której nie smakowałby lemon curd. Czym właściwie jest lemon curd i z czym się to je? 
Słodki, a zarazem lekko kwaśny, angielski krem cytrynowy będący nie tylko idealnym dodatkiem do naszego słodkiego śniadania, ale również motywem przewodnim w naszych tartach i ciastach.


Nie będę rozpisywał się za bardzo, ponieważ post miał powstać o wiele wcześniej niż planowałem. Niestety blogspot nie chciał dodawać zdjęć (do teraz nie wiem dlaczego?!). Na szczęście wszystko wróciło do normy, dlatego zanotujcie sobie listę zakupów, bo koniecznie musicie przygotować ten krem!

Wystarczy, że będziemy mieli:
4 jajka
4 cytryny
100g masła
100g cukru

Przygotowanie:
1. Cytryny umyj, wyszoruj. Z dwóch z nich zetrzyj na tarce o małych oczkach skórkę.
2. Ze wszystkich cytryn wyciśnij sok.
3. Masło pokrój w kostkę.
4. Jajka rozbij, i przełóż do małego rondelka. Dodaj cukier i wymieszaj go.
5. Dodaj sok z cytryny i podgrzewaj na małym ogniu (cały czas mieszając).
6. Po kilku minutach dodaj połowę masła wciąż mieszając.
7. Gdy masa zacznie gęstnieć (po mniej więcej 4 minutach) zmniejsz ogień, mieszaj intensywnie przez około 2 minuty i zdejmij garnek z ognia. Uważaj, ponieważ krem nie może się zagotować.8. Dodaj drugą połowę masła i mieszaj do momentu rozpuszczenia się tłuszczu.
9. Chłodzimy w lodówce.




* przepis pochodzi z książki Anny Starmach "Pyszne 25" (2013) wyd. Znak

środa, 24 kwietnia 2013

Domowe kajzerki.


Dzień dobry Wszystkim! Wczoraj, wyjątkowo poszedłem wcześniej spać, z nadzieją że w końcu się wyśpię. Teraz jest kilkanaście minut po szóstej. Nie śpię od co najmniej trzech godzin. I w ciągu tych trzech godzin próbowałem chyba wszystkiego, żeby zasnąć ponownie. Nawet liczenie baranów (naliczyłem ich około 250!) na pastwisku, czy czytanie książki (Miroslava Žambocha) nie pomogło. 
Zwlokłem się więc z łóżka, włączyłem komputer i na stronie mojewypieki.pl znalazłem przepis na niesamowite kajzerki domowej roboty.

I tak po godzinie, od mojego zwleczenia się z łóżka, po całym mieszkaniu roznosił się (cudowny) zapach świeżego, domowego pieczywa. Ołkej. Kończę tę gadaninę, bo za chwilę powinienem być w pracy, ale wcześniej muszę sobie przygotować właśnie te oto bułeczki na drugie śniadanie. Jak myślicie: z pomidorem i serem mozzarella, i na dwie minutki przed zjedzeniem do mikrofali?

Przepis na około 10 (dość dużych) kajzerek:
3 szklanki mąki pszennej
3/4 szklanki letniej wody
1 1/2 łyżeczki suchych drożdży (6g) lub 12g drożdży świeżych
1 1/2 łyżeczki cukru
1 łyżeczka soli
1 jajko
2 łyżki roztopionego masła
garść łuskanego słonecznika


Oto jak zrobić:
1. W misce mieszamy wszystkie składniki i wyrabiamy ciasto, aż nie będzie "przyklejać się" do ścianek.
2. Od tego momentu wyrabiamy przez 5 minut.
3. Zostawiamy ciasto na 10 minut (żeby "odpoczęło" :)).
4. Po 10 minutach, ponownie wyrabiamy ciasto przez 5 minut, po czym przekładamy do naczynia lekko nasmarowanego oliwą i zostawiamy pod przykryciem do wyrośnięcia (1 godzina).
5. Gotowe ciasto dzielimy na 10 części.
6. Z każdej części formujemy kulkę, spłaszczamy lakko, układamy na blaszcze i pozostawiamy pod przykryciem około 45 minut.
7. Przed pieczeniem nacinamy i smarujemy roztrzepanym jajkiem z 1 łyżką mleka.
8. Możemy posypać sezamem lub ziarnami słonecznika (opcjonalnie)
9. Wkładamy do nagrzanego do 225'C piekarnika na około 15 minut.

Smacznego!


Na koniec chciałbym bardzo serdecznie polecić mojewypieki.pl - znajdziesz tam mnóstwo smacznych przepisów, które musisz wypróbować!
Pozdrawiam.
P. ♥

piątek, 19 kwietnia 2013

Brokuł w towarzystwie kurczaka, pora i orzechów.


Pierwszy raz sałatkę brokułową miałem okazję jeść kilka lat temu. Wtedy, nawet do głowy mi nie przyszło, że kiedykolwiek będę gotował, a co więcej - dzielił się z innymi przepisami! Smak tej sałatki próbowałem odtworzyć już kilkakrotnie, jednak sos zawsze wychodził nie taki jakbym chciał.


Lubię sałatki głównie ze względu na czas ich przygotowania. Szybko i prosto. Tym razem potrzebujemy tylko:
1 cały brokuł,
300g piersi z kurczaka,
150g pora,
2 łyżki posiekanych orzechów włoskich.
oliwa z oliwek
sól, pieprz

Sos:
2 łyżki jogurtu naturalnego 0%,
1 łyżka soku z cytryny,
 sól, pieprz, szczypta pieprzu cayenne,
1 łyżka majonezu (opcjonalnie),


Przygotowanie jest bardzo proste:
1. W dużym garnku gotujemy wodę. Kiedy zacznie powoli wrzeć solimy, i wrzucamy podzielony na różyczki brokuł. Zmniejszamy delikatnie ogień i gotujemy około 5 - 7 minut, aż brokuł zmięknie. Ugotowany brokuł odcedzamy i przekładamy do miski.
2. Filet z kurczaka dokładnie opłukać. Doprawić i grillować na lekko naoliwionej patelni grillowej przez 4-5 minut.
3. Por i orzechy włoskie drobno siekamy.
4. Do pora dorzucamy pokrojonego w kostkę kurczaka i posiekany por i orzechy.
5. Przygotowujemy sos. Mieszamy jogurt naturalny z sokiem cytryny. Przyprawiamy solą, pieprzem i pieprzem cayenne. Opcjonalnie można dodać łyżkę majonezu.
6. Nasze brokuły zalewamy przygotowanym sosem i gotowe!

Nasza sałatka jest już gotowa. Jej przygotowanie powinno zając maksymalnie 20 minut! I jest gotowa do spożycia od zaraz! Idealna na lunch, na obiad i nawet na kolację!




wtorek, 16 kwietnia 2013

Jamie Oliver i jego sos bolognese.


Nie jestem fanem makaronów. Prawdę mówiąc, akceptuje je tylko w rosole i przyrządzone ze szpinakiem i tuńczykiem. Na dodatek myślałem, że nie cierpię spaghetti bolognese. Na szczęście okazało się, że te, które miałem okazje jeść wcześniej w knajpach było po prostu źle przyrządzonym spaghetti, i bardzo nie dobrym.
Mam też dobrych ludzi wokół siebie, którzy zawsze służą dobrą radą, i ostatnio jeden z nich, kiedy kompletnie nie wiedziałem co ugotować na obiad, powiedział: "Po co ci w domu te wszystkie książki kucharskie, bierz pierwszą lepszą, otwórz na chybił trafił i obiad prawie gotowy. I nie zapomnij mnie zaprosić :)"
I tak otworzyłem książkę "Każdy może gotować" Jamiego Olivera na stronie 165, i zabrałem się za przygotowanie spaghetti z sosem bolognese, właśnie z jego przepisu.


Swoją drogą - lubię tę książkę - prosta, dobrze przygotowana, i naprawdę - nie da się schrzanić żadnego z nich. Nawet jeśli gotowanie, to Twoja pięta achillesowa. No i dzięki temu, uświadomiłem sobie, że sos bolognese z którym miałem do czynienia kiedyś, był po prostu nie doprawioną imitacją tego sosu.



Do przyrządzenia naprawdę dobrego sosu bolognese (4-6 porcji), potrzebujemy:
2 plastry wędzonego boczku
2 średnie cebule
2 ząbki czosnku
2 marchewki
2 łodygi selera naciowego
oliwa z oliwek
2 czubate łyżeczki suszonego oregano
500g mięsa mielonego (wołowego, wieprzowego lub wołowo-wieprzowego) (użyłem wołowego)
2x400-gramowe puszki krojonych pomidorów
sól, pieprz
pęczek świeżej bazylii
400-500 g makaronu spaghetti
100 g sera



Przygotowanie sosu: 
1. Na początek drobno kroimy boczek.
2. Cebule, czosnek, marchew i seler obieramy i drobno siekamy.
3. Patelnię skrop delikatnie oliwą, wrzuć drobno pokrojony boczek i oregano. Smaż mieszając, aż uzyskasz lekko złotawy odcień boczku.
4. Następnie na patelnię wrzuć warzywa i smaż ok. 7 minut, co jakiś czas mieszając.
5. Dodaj mięso i pomidory - wymieszaj. Puszki bo pomidorach napełnij wodą (na oko) i wlej zawartość na patelnię.
6. Posól i popierz. 
7. Od łodyżek poodrywaj listki bazylii (będą potrzebne do dekoracji), łodyżki posiekaj i dorzuć do warzyw na patelni.
8. Doprowadź sos do wrzenia, następnie zmniejsz ogień i gotuj pod przykryciem około godziny, mieszając co jakiś czas, aby sos nie przywrł.
9. Zdejmij naczynie z ognia.
10. Zetrzyj ser, część dodaj do sosu, a część zostaw do posypania przed podaniem.
11. Tak samo robimy z liśćmi bazylii. Część rwiemy i dorzucamy do sosu, a część zostawiamy do dekoracji.


SOS WYMIESZAJ, SPRÓBUJ I DOPRAW JEŚLI TO KONIECZNE! PODAWAJ ZE SWOIM ULUBIONYM MAKARONEM!
SMACZNEGO! :)

Przepis pochodzi z książki "Każdy może gotować" Jamiego Olivera.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Razowy spód do tart!



Kto nie lubi tart - ręka do góry. My na ich widok dostajemy ślinotoku, a jeszcze większą frajdę sprawia nam przygotowanie ich. Puszczamy wodze fantazji, pokazujemy swoją kreatywność i powstają różniaste tarty. Swoje eksperymenty możemy zacząć już od przygotowania spodu. Bo kto powiedział, że spód musi być nudny jak kupione w markecie gotowe ciasto francuskie?! Dzisiaj sprzedam Wam pomysł (dla wielu pewnie już znany) na razowy spód idealnie pasujący do tart wytrawnych.



Przygotowanie nie jest skomplikowane. Potrzebujemy tylko:
1 i 3/4 szklanki mąki razowej
150 ml jogurtu naturalnego
pół łyżeczki proszku do pieczenia
1 jajko

Wszystkie składniki wrzucamy do dużej miski. Łączymy je, i wyrabiamy ciasto. Gotowe ciasto owijamy folią spożywczą i chłodzimy w lodówce przez minimum 30 minut.
W tym czasie możemy przygotować farsz. Ostatnio posiekaliśmy por, paprykę. Pomidory pokroiliśmy w plastry i dodaliśmy sera mozzarella i liście bazylii. Całość zalaliśmy rozbełtanym jajkiem :) Następnym razem zrobimy szpinakowy farsz, który według mnie bije na łeb wszystkie inne.

Rozgrzewamy piekarnik do 180'C. Schłodzone ciasto rozwałkowujemy i "wyklejamy" nim naszą formę to tart (wcześniej natłuszczoną albo wyłożoną papierem do pieczenie). Ciasto nakłuwamy i przykrywamy papierem do pieczenia na którym wysypujemy ryż lub fasolę, po to aby ciasto nam nie wyrosło. Pieczemy przez 10 minut. Po tym czasie wypełniamy tartę farszem i zapiekamy, aż nasza masa z jajek się zetnie (ok 15 minut).
Smacznego.